My little piece of heaven :)
sobota, 22 września 2012
Biwak
Jeszcze kilka dni i wielki powrót do szkoły. Zapowiada się ciężki rok, przede mną matura. Jak na razie próbuję o tym nie myśleć i korzystać z ostatnich dni wolności. Korzystając z ładnej pogody wybraliśmy się we 3 pod namioty nad jezioro. Zapakowaliśmy kilka wędek, siatki i cały sprzęt do wędkowania. Na miejscu tata spotkał kumpla z dzieciństwa, więc mieliśmy z Tomkiem trochę czasu dla siebie. Rozbiliśmy namioty i poszliśmy popływać. Kiedy wróciliśmy trafiliśmy na gotowy obiad, tata ze swoimi zdolnościami kulinarnymi ograniczył się jedynie do spaghetti ze słoika. Smakowało mi jak nigdy. Najedzeni zabraliśmy cały sprzęt i poszliśmy na ryby. Pan Robert-kolega taty, dał się namówić i poszedł z nami. Siedzieliśmy tam kilka godzin, kiedy słońce chyliło się ku zachodowi, wróciliśmy z Tomkiem na pole namiotowe. Zaczęliśmy szykować kolację, trzeba było oskrobać i oczyścić nasze zdobycze. Tomek zaczął rozpalać ognisko, ja zajęłam się doprawianiem wszystkiego. W samą porę wrócił tata z panem Robertem. Posiedzieliśmy przy ognisku, dowiedziałam się wielu rzeczy o młodości mojego taty, teraz już wiadomo po kim odziedziczyłam charakter. Wesoło spędziliśmy czas. Tata zbierał się już do spania, a my postanowiliśmy pójść na nockę na ryby. Zabraliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i poszliśmy na naszą kładkę. Noc była ciepła, spokojna, bezwietrzna, na niebie świeciły tysiące gwiazd, księżyc świecił bardzo jasno, akurat trafiliśmy na pełnię. Zarzuciliśmy wędki i nie pozostało nam nic innego jak tylko czekać. Rozmawialiśmy o naszej przyszłości, co z moimi studiami, gdzie mam zamiar wyjechać.. nie myślałam o tym kompletnie, przecież będę musiała wyjechać i co wtedy? Co z Tomkiem? Zostawię go tu? Przecież bez niego sobie nie poradzę.. Czeka mnie bardzo ciężka decyzja. Jestem już dużą dziewczynką i muszę wymyślić jakieś rozwiązanie. Znudziło nam się to ciągłe wpatrywanie w spławik, rozłożyliśmy więc koc i położyliśmy się na nim. Przytuliłam się do Tomka, nie chciałam już nigdy opuszczać jego ramion, czułam się w nich bezpieczniej niż u taty. Powiedziałam mu o wszystkich moich uczuciach do niego, a kiedy pomyślałam, że mogę go stracić, łzy same popłynęły mi z oczu. On otarł mi łzy i pocałował mnie, z delikatnego pocałunku przeradzał się on w coraz bardziej namiętny. Wiedziałam co się święci, ale nie miałam zamiaru tego zatrzymywać, pragnęłam go. Był pierwszym mężczyzną, którego naprawdę pokochałam. Powoli ściągaliśmy z siebie ubrania i pieściliśmy siebie nawzajem. Wiedział, że miał to być mój pierwszy raz, dlatego starał się być bardzo delikatny, nie chciał wyrządzić mi krzywdy. Nie żałuję niczego. Teraz staliśmy się sobie jeszcze bardziej bliscy. Po wszystkim przytulił mnie do siebie i leżeliśmy tak razem wpatrując się w gwiazdy, wokół nas panowała cisza, gdzieniegdzie słychać było jedynie rechot żab. W tej chwili zrozumiałam, że jestem najszczęśliwszą osobą pod słońcem. Czułam się cudownie, zrozumiałam, że mam wszystko. Mimo nieprzyjemnej historii z matką, te wakacje były najlepszymi w całym moim życiu, piękniejszych nie mogłam sobie wymarzyć. Nie wiem nawet, kiedy Tomek stał mi się tak bliski. Na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie życia bez niego. Mam nadzieję, że jeszcze tata ułoży sobie jakoś życie, pozna jakąś kobietę, którą pokocha z wzajemnością i będą razem szczęśliwi. Nie mam pojęcia kiedy zasnęliśmy, ale obudził nas ulewny deszcz. Zerwaliśmy się szybko i zaczęliśmy zbierać cały sprzęt. Okazało się, że jedna wędka wpadła do wody, na szczęście zaczepiła się o trzciny. Tomek szybko wskoczył do jeziora i wyciągnął ją, schowaliśmy wszystko i pobiegliśmy na pole namiotowe. Tata spał sobie w najlepsze nie zważając na ulewę. My jednak daliśmy sobie spokój z namiotem i wzięliśmy kluczyki od auta. Byliśmy cali mokrzy, nie zostało na nas suchej nitki. Włączyliśmy radio i ogrzewanie, rozłożyliśmy siedzenia i zasnęliśmy. Po kilku godzinach obudziło nas pukanie do okna, zobaczyłam, że to tata woła nas na śniadanie, przestało też padać i zaczęło świecić słońce. Po śniadaniu stwierdziliśmy, że prawie wszystkie rzeczy nam przemokły i musimy wracać do domu, tak więc złożyliśmy namioty, zapakowaliśmy wszystko do samochodu i wróciliśmy do domu. Tam czekała na nas niespodzianka. Drzwi były otwarte, wystraszyliśmy się, że było włamanie, ale jednak nie.. W salonie siedziała moja matka, zaczęła nas przepraszać, mówić, że wszystko przemyślała, wie jak ogromny błąd popełniła, ale czuła się taka samotna, nie wiedziała co ma robić, ciągle się tłumaczyła. Na koniec zapłakana zapytała czy jest możliwość żebyśmy jej wybaczyli, żeby wróciła do domu i żebyśmy zaczęli wszystko od nowa. Nie wierzyłam, że będzie zdolna do czegoś takiego. Tata nie wiedział co ma zrobić, widziałam w jego oczach bezradność, nagle podszedł do szafki, wyciągnął jakiś dokument, było to zawiadomienie o sprawie rozwodowej, wręczył je matce i kazał jej się wynosić. Zdziwiła się niesamowicie, próbowała błagać tatę aby to odwołał, żeby znowu byli rodziną, ten jednak był nieugięty i z obojętną miną powtórzył jej żeby wyszła. Tym razem spuściła głowę i bez słowa opuściła mieszkanie. Widziałam jak wiele go to kosztowało, na jego twarzy malował się wyraz smutku i bólu. Przytuliłam się do niego bez słowa, on odwzajemnił mój uścisk, i poczułam jego łzy na swoim ramieniu. Mimo tych łez nadal był moim superbohaterem, na zawsze nim pozostanie. Powiedział jeszcze, że mnie bardzo kocha i dziękuje mi za to, że jestem przy nim. Po tych słowach sama się rozryczałam. Staliśmy tak przez kilka dobrych minut. Ogarnęliśmy się w końcu i wróciliśmy do normalnych czynności. Wiem, że tatuś jest silnym człowiekiem, musi przeżyć ten miesiąc, później będzie wolnym człowiekiem. Może wtedy w końcu zacznie korzystać z życia. Muszę przestać się tak zamartwiać i o tym myśleć bo wpadnę w otępienie a tego nie mogę zrobić tacie, muszę go wspierać, nie mogę pokazać, że się tym zamartwiam, muszę być silna dla niego. A tymczasem idę wziąć długą, gorącą kąpiel, należy mi się i w końcu położyć się w swoim łóżku. Nie ma co się martwić, jutro będzie lepiej.. musi być. Przecież po każdej burzy wychodzi słońce, czyż nie?
wtorek, 28 sierpnia 2012
Koszmar przeplatany szczęściem..
Nie wiem co mam robić, mam dopiero 18 lat a muszę się borykać z takimi problemami..Wróciłam do domu, musiałam to zrobić. Postanowiłam olać to wszystko i nacieszyć się tatą, nie chciałam psuć tego czasu, zbyt długo się nie widzieliśmy, za bardzo za nim tęskniłam. Tak jak myślałam, matka udawała na początku, że nic się nie wydarzyło, że nie zdradziła ojca, że między nami jest ok. Nie trwało to jednak długo, ale zacznę od początku. Kiedy tato stanął w drzwiach nie posiadałam się ze szczęścia, rzuciłam się mu na szyję i łzy szczęścia same popłynęły mi z oczu. Poczułam się wtedy jak mała dziewczynka, przed oczami stanęły mi wszystkie piękne chwile, które spędziliśmy razem we trójkę i zdałam sobie sprawę, że już nigdy nic podobnego się nie zdarzy, przynajmniej nie w takiej atmosferze. Było już późno, tata był zmęczony po podróży więc tylko chwilę porozmawialiśmy i poszliśmy spać. Kolejny dzień spędziliśmy tylko we dwoje, ja i tata. Pojechaliśmy do centrum handlowego na zakupy, zjedliśmy obiad, odwiedziliśmy wesołe miasteczko, najedliśmy się popcornu, waty cukrowej, wygłupialiśmy się, śmialiśmy, robiliśmy głupie zdjęcia, zachowywaliśmy się jak dzieci. Od kiedy pamiętam nigdy nie potrafiliśmy przejść obok jakiejkolwiek karuzeli obojętnie, to zamiłowanie łączyło nas jeszcze bardziej, to była rzecz nasza i tylko nasza. Matka ani razu nie wsiadła razem z nami na żadną kolejkę, karuzelę.. była zbyt wielkim tchórzem, w sumie nadal nim jest. Dzień zakończyliśmy wielką porcją lodów. Opowiedziałam tacie o Tomku, z początku odrobinę się zdziwił ale ucieszył się, że trafiłam na takiego mężczyznę, nawet wpadł już na pomysł żebym zaprosiła go na obiad albo na kolację, bo chce go bliżej poznać. Kocham go, dzięki niemu cały dzień uchroniłam się od złych myśl i z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Kiedy wróciliśmy dom był pusty na szczęście. Wypożyczyliśmy jakąś komedię, zamówiliśmy pizzę, zrobiliśmy drinki i tak siedzieliśmy do późnej nocy, nawet nie zauważyliśmy kiedy matka wróciła do domu. Zaczęło mi trochę szumieć w głowie więc postanowiłam się już położyć, pożegnałam się z tatą i poszłam do swojego łóżka. Chwilę porozmawiałam z Tomkiem przez telefon, opowiedziałam mu w skrócie co się działo, zaprosiłam go na obiad, oczywiście się ucieszył ale bał się trochę konfrontacji z moją matką. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Rano obudziły mnie krzyki i trzaśnięcie drzwiami. Wyszłam z pokoju i zobaczyłam tatę siedzącego w kuchni, ze spuszczoną głową opartą na rękach, kiedy weszłam do kuchni, podniósł głowę, na jego twarzy dostrzegłam ślady łez, jego twarz była tak smutna, nigdy w życiu go takiego nie widziałam. Domyśliłam się co się stało ale zapytałam go, żeby się upewnić. Miałam rację, tata usłyszał jak stara gadała przez telefon ze swoim kochasiem, żądał wyjaśnienia. Matka przyznała mu się do zdrady, wykrzyczała mu w twarz, że co on sobie wyobrażał, wyjeżdżając sobie i zostawiając ją samą, przecież ona nie mogła żyć tutaj sama, potrzebowała przecież miłości, w końcu ją znalazła ale u innego faceta. Tata tylko powiedział żeby wynosiła się z tego mieszkania. To był dla niego ogromny cios, wyjechał tam dla nas, żeby to nam się lepiej żyło, żeby nam niczego nie brakowało a teraz ona jeszcze zwaliła całą winę na tatę, że to przez niego ich małżeństwo się rozpadło. Kiedy spytał mnie czy o tym wiedziałam, potwierdziłam to, opowiedziałam mu całą historię, na początku miał do mnie żal o to, że nie powiedziałam mu tego od razu po jego przyjeździe ale później wszystko zrozumiał. Odwołałam obiad z Tomkiem, zrozumiał całą sytuację, jeszcze spytał jak może pomóc, kochany jest. Postanowiliśmy z tatą wyjechać na kilka dni, żeby oderwać się od tej chorej rzeczywistości i odpocząć. Wybraliśmy małą miejscowość koło Zakopanego, na szczęście znalazły się dwa miejsca z pięknym widokiem z okna na Tatry. Razem z tatą uwielbiamy chodzić po górach, podziwiać te niesamowite widoki, jesteśmy tutaj praktycznie co rok i jeszcze nam się to nie znudziło i przeczuwam, że się nie znudzi. 4 dni zleciały nie wiem kiedy, codzienne wyprawy w góry, wieczorami balety, noce spędzone na balkonie z drinkami i podziwianie szczytów. Bajka jednym słowem, widziałam, że tacie trochę to pomogło. Nie chcieliśmy wracać do domu, ale mus to mus. W domu nie było nikogo, wszystkie rzeczy matki zniknęły, wyniosła się na dobre. Widziałam w oczach taty smutek ale i lekką ulgę, której nie mogłam zrozumieć. Rozpakowaliśmy się, zrobiłam pranie, ugotowałam obiad i uciekłam do Tomka, stęskniłam się za nim strasznie. Zostawiłam tatę samego z prawnikiem, załatwiali sprawy rozwodowe. Pojechaliśmy z Tomkiem nad jezioro, nie mogliśmy się sobą nacieszyć, wieczorem zabrałam od niego resztę swoich rzeczy i poszliśmy do mnie. Tata siedział w salonie oglądając jakiś film, zostawiłam moich mężczyzn samych a sama wzięłam się za robienie kolacji. Kiedy stanęłam w drzwiach pokoju zobaczyłam najpiękniejszy widok jaki mogłam ujrzeć, moi dwaj najważniejsi w życiu mężczyźni dogadywali się jak starzy kumple, śmiali się, rozmawiali o wszystkim, nawet umówili się już na ryby, wiadoma sprawa, że sama tej wyprawy nie opuszczę. Mile spędziliśmy wieczór, nikt nie wspominał o matce więc atmosfera była luźna. Tomek w końcu zawinął do domu, a ja zostałam sama z tatą. Pogratulował mi dobrego wyboru, bardzo go polubił, nie mogłam sobie nic lepszego wymarzyć. Martwię się jednak o tatę, niby z zewnątrz wszystko z nim w porządku ale wiem, że w środku boli go to niesamowicie i widać, że to przeżywa.. Modlę się, żeby jak najszybciej sobie z tym poradził. Zobaczymy jak to będzie dalej.. A teraz spadam do spania, padam na twarz. Dobranoc.
niedziela, 13 maja 2012
Już jutro..
Już jutro wraca tato, niezmiernie się cieszę, ale oznacza to powrót do domu, co dołuje mnie strasznie. Od tamtego incydentu nie rozmawiałam z matką, nie wiem jak wytrzymam z nią pod jednym dachem. Mam nadzieję, że tatuś zrozumie, że chcę mieszkać z Tomkiem i nie będę musiała codziennie jej oglądać. Tata dalej żyje w błogiej nieświadomości, ciekawe co matka wymyśli tym razem. Już widzę jak będzie się do mnie podlizywać i mi naskakiwać żebym tylko nic nie wspomniała ojcu. Ona nie poradzi sobie jak tata ją zostawi, chyba, że kochanek weźmie ją pod swoje skrzydła i będzie zaspokajał jej potrzeby nie tylko seksualne. Zastanawiam się co zrobić z tym wszystkim, czy powiedzieć tacie o zaistniałej sytuacji, czy poczekać aż suka sama się przyzna.. wiem, że nawet gdybym chciała to długo nie wytrzymam z trzymaniem gęby na kłódkę. Nie będę potrafiła patrzeć na to, jak ona kłamie, jak udaje i jak oszukuje, osobę którą kocham. Boję się jutra, nie wiem co to będzie. Nie wierzę, jak ta kobieta potrafiła zniszczyć mi najpiękniejszy czas w tym roku.. czas spędzony z tatą. Ogarnęłam się już z tego całego otępienia dzięki Tomkowi i Kaśce, Olka nie odzywa się do mnie odkąd dowiedziała się, że jestem z Tomkiem. Twierdzi, że to ja rozwaliłam związek jej siostry. Jest w tym trochę prawdy, ale nic na to nie mogłam poradzić. Muszę w końcu się z nią jakoś pogodzić, brakuje mi jej. Jak narazie muszę zrobić obiad mojemu mężczyźnie a później lecimy na przejażdżkę rowerową. Trzeba w końcu spalić te zbędne kalorie. A tymczasem modlę się o jakiś znak z nieba, który powie mi, co mam zrobić z rodzicami..
sobota, 5 maja 2012
Beautiful nightmare..
Miesiąc czasu minął jak z bata strzelił. Był to najpiękniejszy czas w moim życiu. Piękny sen, z którego nigdy nie chciałam się budzić. Podczas ostatniej rozmowy z tatą, oznajmił mi, że wraca pod koniec lipca
i zostaje na kilka miesięcy, nadrobimy wszystkie zaległości. Stęskniłam
się za nim okropnie. Cieszę się, że w końcu będę miała go przy sobie.
Nic nie mówiłam mu o Tomku, pewnie się tatuś zdziwi no ale cóż. Zawsze
go lubił. A z Tomaszem układa się idealnie, paczka go zaakceptowała, on też powoli przyzwyczaja się do nich, na szczęście jest kilku kolesi w jego wieku, więc nie czuje się jak nasz 'tatuś'. Cieszę się, że ludzie, którzy są dla mnie najważniejsi dogadują się ze sobą. Nawet z mamą stało się coś dziwnego, doznała chyba jakiegoś olśnienia czy coś.. zaczęła martwić się o mnie, poświęcać mi więcej czasu. Obawiałam się, że może to coś i zwiastować i moje obawy okazały się słuszne. Ale zacznijmy od początku.. Pierwszy tydzień to ciągłe spotkania z Tomkiem, ekipą, wspólne imprezy, biwak. W końcu stwierdziliśmy z Tomkiem, że chcemy spędzić trochę czasu sami a tutaj nam to się nie uda. Postanowiliśmy pojechać nad morze. Oczywiście spieranie się dokąd pojedziemy, Pobierowo czy Niechorze, poszliśmy na kompromis, tydzień tu, tydzień tu. I to mi się podoba, w końcu odpocznę od tej wiochy. To nic, że siedziałam na walizkach ponad pół godziny i czekałam na niego, jak zwykle na ostatnią chwilę wszystko pakował, roztrzepaniec, ale za to go uwielbiam. Nad morzem przez pierwsze dni piękna pogoda. Słońce, plaża, kolorowe drinki, zachody słońca na plaży, całonocne imprezy, wracanie o świcie do domu przez plażę, oglądając wschód słońca.. żyć nie umierać.. Zdjęcia na których wszystko udokumentowaliśmy zajęły prawie całą pamięć aparatu. Niestety po tygodniu pogoda zaczęła się psuć, zaczęło padać, jedynie wieczorem niebo trochę odpoczywało i przestawało padać. I co tutaj robić w taką pogodę, obeszliśmy wszystkie sklepy, wszystkie restauracje, a później siedzieliśmy w pokoju i odpoczywaliśmy. Po kilku dniach znudziło nam się to, spakowaliśmy swoje rzeczy i wróciliśmy do domu. W domu czekała na mnie niespodzianka i to ogromna.. Kiedy weszłam do domu usłyszałam śmiechy mamy, na podłodze zobaczyłam płatki róż, myślałam, że tata szybciej wrócił, ale jaka to była pomyłka.. Kiedy zatrzasnęły się za mną drzwi, mama wybiegła z pokoju w samym szlafroku, była zszokowana, jakbym złapała ją na gorącym uczynku.. Powiedziałam jej żeby się nie spinała, rozumiem, że tata wrócił i chcą pobyć trochę sami, nie ma sprawy zniknę na kilka godzin.. i wtedy urwałam.. zobaczyłam jak za mamą staje facet owinięty prześcieradłem, to nie był tato! Co ona do cholery wyprawiała! Córka wyjechała, mąż za granicą, a ona puszcza się z innymi! Aż tak bardzo pizda ją swędziała?! Jeśli tak to mogła lecieć do taty a nie go zdradzać gdy on ciężko na nas pracuje! Stałam w przedpokoju jak wryta, nie mogłam się ruszyć, ani nic powiedzieć. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach.. Matka warknęła na swojego kochasia żeby się schował, a mnie zaczęła przepraszać, tłumaczyć spokojnie, że od dawna spotykała się z nim, że odległość między nią a tatą zrobiła swoje, twierdziła, że przestała go kochać, że gdy wyjechałam na 2 tygodnie, nie chciała być sama w domu.. Nie mogłam dłużej tego słuchać.. Odzyskałam głos i zaczęłam krzyczeć przez łzy : 'Jesteś dziwką nie matką! Nienawidzę Cię! Jak mogłaś to zrobić mi i tacie! Straciłam do Ciebie szacunek! Nie nazywaj mnie już swoją córką! Nie chcę Cię już widzieć, nigdy!" i wybiegłam z mieszkania.. Na klatce usłyszałam jeszcze jej krzyk: "Gdybyś nie wróciła wcześniej to wszystko inaczej by się ułożyło, o niczym byś nie wiedziała! To wszystko Twoja wina!" Wybiegłam z klatki, usiadłam na ziemi i zaczęłam płakać, nie mogłam się opanować, sąsiedzi przechodzili obok i patrzyli na mnie jakbym była jakimś ufoludkiem, miałam tego dość, krzyknęłam żeby wszyscy się pieprzyli. Nagle ktoś podszedł do mnie i mnie przytulił, to był Tomek, zobaczył mnie przez okno, zaczął mnie uspokajać, próbował pomóc mi wstać, lecz nie dałam rady, moje nogi były jak z waty, nie mogłam na nich ustać. Więc wziął mnie na ręce i zaniósł mnie do siebie do domu, na szczęście jego rodzice wyjechali na kilka miesięcy i nie zobaczą mnie w takim stanie. Opowiedziałam mu całą historię.. zatkało go, nie wiedział co powiedzieć, nie mógł w to uwierzyć.. nadchodziła noc.. nie chciałam wracać do domu, nie mogłam na nią patrzeć, obrzydzała mnie. Tomek zaproponował żebym została u niego, rodzice i tak wyjechali więc mogę zostać tu przez dłuższy czas. Poszedł po moje rzeczy do samochodu, na szczęście ich nie wypakowałam po przyjeździe. Poszłam się wykąpać, odprężyło mnie to trochę.. później wgramoliłam się do łóżka i przytuliłam się do Tomka, nawet nie wiem kiedy zasnęłam, ten płacz wypompował mnie z sił. Nazajutrz obudziłam się koło 14, obok siebie znalazłam karteczkę z wiadomością: "Tak pięknie spałaś, że nie miałem sumienia Cię budzić. Pojechałem do pracy, wezwali mnie, wrócę po 15. Kocham Cię, Twój T. ". Odsłoniłam rolety i pech chciał, że akurat wtedy zobaczyłam tą kobietę zwaną moją matką, wychodziła gdzieś.. Jak zwykle uśmiechnięta, chyba w ogóle nie przejęła się tą sprawą. Ona chyba nie ma uczuć. Ubrałam się szybko i poszłam po resztę swoich rzeczy, kiedy weszłam do domu zobaczyłam wczorajszą scenę, łzy znowu zaczęły płynąć mi z oczu. Pakowałam się płacząc. Niunia wskoczyła mi na ręce i zaczęła mruczeć. Kochany kot. Szkoda mi ją tutaj zostawiać z tą wiedźmą. Może uda mi się zabrać ją ze sobą lecz nie dziś, nie miałam już jak, w rękach miałam 2 walizki. Kiedy wróciłam do mojego nowego lokum, usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. Zastanawiałam się jak to teraz będzie, co powiem tacie jak zadzwoni, nie potrafię go okłamywać. Zanim się obejrzałam wrócił Tomek, ugotował obiad, moje ulubione spaghetti na poprawę humoru.. Tym razem nawet spaghetti mi nie pomogło, nie mogłam nic przełknąć, żołądek miałam ściśnięty. Dalej siedziałam zdołowana, Tomek ciągle był przy mnie, próbował mnie rozśmieszyć, włączał jakieś komedie, przyniósł nam po kubełku lodów, chipsy, czekoladę, butelkę wina, przesiedzieliśmy tak cały wieczór. Trochę poprawił mi się humor, nie wiem co bym bez niego zrobiła. Jest moim niesamowitym oparciem. W końcu przenieśliśmy się do łóżka, włączyliśmy "Pamiętnik" i zaczęliśmy objadać się popcornem, w pewnym momencie urwał mi się film i odpłynęłam. Od tamtej chwili minął tydzień, pozbierałam się, dalej nie spotkałam się z tą szmatą, dalej nie wiem co powiedzieć tacie, nie rozmawiałam z nim od tamtego incydentu, nie potrafię udawać, że wszystko jest w porządku.. wraca za kilka dni, nie wiem jak to wszystko się teraz ułoży. Dziękuję Bogu, że zesłał mi takiego anioła jak Tomek, troszczy się o mnie, jest przy mnie, wytrzymuje moje wszystkie nastroje.. nie wyobrażam sobie co by się stało ze mną gdyby nie on.
poniedziałek, 23 kwietnia 2012
Dzień drugi
Wstałam rano, jeśli w ogóle godzinę 14 można nazwać porankiem, spojrzałam na telefon a tam czekało na mnie kilka nieodebranych połączeń od taty i parę wiadomości. Kaśka z Olką chcą zrobić wypad nad morze, chłopaki zapraszają wieczorem na piwo, wiadomość od operatora i niespodzianka.. jakiś nieznajomy numer przysłał wiadomość o 6.22 "Dzień dobry, mam nadzieję, że nie obudziłem Cię tym smsem. Odespałaś już tą zarwaną nockę? Jeśli tak to mam dla Ciebie ciekawą propozycję :) Tomek" Nie wierzyłam własnym oczom.. wpatrywałam się w tego smsa przez kilka minut, byłam w szoku. Tomek miał dla mnie ciekawą propozycję? I w ogóle skąd miał mój nr? Odpisując myślałam nad każdym słowem "Dzień dobry, nie obudziłeś mnie, dzisiaj to nawet wojna by mnie nie obudziła :) A cóż to za propozycja?" Na odpowiedź nie musiałam długo czekać "Dziś o 17 porywam Cię na spacer, będę czekał w lesie na ławce :)" Nie wierzyłam, Tomek chciał się ze mną spotkać! Nie mogłam opanować się ze szczęścia! Skakałam po pokoju jak głupia, Niunia-moja jedyna i najukochańsza kotka, patrzyła na mnie jak na nienormalną, no cóż, kiedyś jej to wytłumaczę, na pewno zrozumie. Odpisałam krótko, nie ukazując przy tym żadnych emocji "Będę tam :)" Od razu zadzwoniłam do Kaśki o opowiedziałam o wszystkim, cieszyła się tak jak ja. Ale za chwilę opamiętała się i zaczęła dobierać mi strój, fryzurę, makijaż, dodatki, przecież to była RANDKA! Uwielbiam jej zaangażowanie w takie sprawy. Poszłam wziąć kąpiel, myśl o zbliżającym spotkaniu ciągle krążyła mi po głowie. Założyłam ulubiony t-shirt, jeansowe spodenki i trampki, włosy związałam w kok i rzęsy pociągnęłam lekko tuszem. Nagle mój żołądek przypomniał o sobie wydając z siebie przerażające odgłosy, w końcu nic nie jadłam od wczoraj. Weszłam do kuchni, na stole leżała karteczka z wiadomością " Kochanie przepraszam, ale nie zdążyłam zrobić obiadu, poszłam na spotkanie z przyjaciółkami. Zamów pizzę bo zapomniałam zrobić zakupy i w lodówce prawie nic nie ma. Wrócę wieczorem. Buziaczki" Typowe dla niej, co to za matka, ona chyba myśli że jeśli skończyłam 18 lat już nie potrzebuję jej zainteresowania, nie dziwię się, że dziadkowie nie utrzymują z nią kontaktu. Na pizzę było już za późno, więc otworzyłam lodówę, zawiało pustkami, na półce stało mleko.. znalazłam do tego jakieś płatki, zjadłam to żeby chociaż trochę zaspokoić głód. Spojrzałam na zegarek, było za dwie 17. Wyszłam więc z domu i skierowałam się w stronę lasu. Tomek już czekał, włosy miał niedbale postawione na żel, błękitną polówkę która podkreślała kolor jego oczu, jasne spodnie i trampki. Gdy mnie zobaczył podszedł i przytulił mnie. Poczułam zapach jego perfum, uczucie nie do opisania. Poszliśmy w stronę jeziora, ciągle rozmawialiśmy, o dzieciństwie, o aktualnych sprawach. Okazało się, że mamy ze sobą wiele wspólnego,tematy nam się nie kończyły, nawet nie zauważyliśmy kiedy doszliśmy do jeziora. Plaża była pusta. Pomimo późniejszej godziny ciągle upał był nie do zniesienia, nie zastanawiając się długo ściągnęłam ubrania i wskoczyłam do wody. Tomek najpierw patrzył na mnie jak na wariatkę, lecz za chwilę wziął ze mnie przykład i sam skoczył z mostku. Wygłupialiśmy się jak dzieci, nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak dobrze się bawiłam, zapomniałam o wszystkich problemach, liczyło się tu i teraz. Później usiedliśmy na mostku, oglądaliśmy zachód słońca, zaczęło być mi zimno, nie miałam ręcznika a siedziałam cała mokra. Tomek przytulił mnie i siedzieliśmy tak przez dłuższy czas, w końcu przypomniała mi się Patrycja, przecież to z nią był ostatnio nad jeziorem, wyglądali na szczęśliwych, zrobiło mi się jej żal. Zapytałam go o nią, uśmiech zszedł mu z twarzy.. opowiedział mi całą historię, okazało się że rozeszli się już na biwaku, kiedy Patrycja zauważyła, że był ze mną na spacerze, nie mogła tego znieść. Udawali, że wszystko jest w porządku, nie chcieli nikomu pokazywać że coś się stało. I wtedy Tomek spojrzał mi prosto w oczy i powiedział, że nie żałuje tego rozstania i pocałował mnie, odleciałam, w tej chwili poczułam, że mam wszystko, nie chciałam żeby ta chwila się kończyła. Opowiedział mi, że od bardzo dawna mu się podobam, tylko myślał, że ta różnica wieku będzie dla mnie problemem, dlatego spotykał się ze starszymi dziewczynami, ale ciągle czuł, że to nie to, a kiedy przy ognisku zobaczył tego kolesia klejącego się do mnie, stwierdził, że nie może się dłużej oszukiwać i musi coś z tym zrobić. Byłam chyba najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi. Postanowiliśmy wracać, bo zaczynało już się ściemniać, całą drogę trzymaliśmy się za ręce, nie chciałam wracać do domu. W końcu doszliśmy do blokowiska, nie zwracaliśmy uwagi na ludzi w oknach ani na zszokowanych znajomych siedzących na murach, odprowadził mnie pod samą klatkę i pocałował. Kiedy weszłam do domu nie mogłam uwierzyć w to co się stało, pierwszy raz od jakiegoś czasu byłam naprawdę szczęśliwa. Mama gdy usłyszała, że wróciłam przyszła do mojego pokoju i zaczęła mi opowiadać najświeższe newsy z miasteczka i chwalić się swoimi nowymi ubraniami. Nie miałam siły się na nią złościć, nawet z nią spokojnie rozmawiałam, sama była w szoku. Poszłam się wykąpać, wzięłam laptopa, kubek kakao i usiadłam na balkonie. Dochodziła północ, nagle mój telefon zadźwięczał, spojrzałam na ekranik a tam wiadomość od Tomka "Gwiazdy na niebie są dzisiaj piękne, pewnie siedzisz na balkonie i patrzysz na nie, robię to samo, wtedy czuję jakbyś była obok :)Uszczęśliwiłaś mnie, śpij dobrze moja Gwiazdko" Jeśli tak mają wyglądać moje wakacje to mogą nigdy się nie kończyć. Ciągle nie mogłam uwierzyć, że to wszystko się stało, bałam się, że to był tylko piękny sen i wszystko pryśnie jak bańka mydlana, gdy się obudzę.
Na komunikatorze czekało na mnie kilka wiadomości od kumpli, wypytywali się czy aby na pewno dobrze widzieli, czy to był Tomek, jeśli tak to wybaczają mi, że nie poszłam z nimi na piwo i cieszą się moim szczęściem. Kocham ich, nie wyobrażam sobie życia bez nich. Nagle powieki, zaczęły mi się same zamykać i zasnęłam. Po jakimś czasie mama obudziła mnie i kazała mi iść do łóżka, bo zmarznę. Jednak jakieś instynkty macierzyńskie w niej pozostały, może jest jeszcze dla niej nadzieja. Czas pokaże..
Na komunikatorze czekało na mnie kilka wiadomości od kumpli, wypytywali się czy aby na pewno dobrze widzieli, czy to był Tomek, jeśli tak to wybaczają mi, że nie poszłam z nimi na piwo i cieszą się moim szczęściem. Kocham ich, nie wyobrażam sobie życia bez nich. Nagle powieki, zaczęły mi się same zamykać i zasnęłam. Po jakimś czasie mama obudziła mnie i kazała mi iść do łóżka, bo zmarznę. Jednak jakieś instynkty macierzyńskie w niej pozostały, może jest jeszcze dla niej nadzieja. Czas pokaże..
sobota, 21 kwietnia 2012
Początek wakacji..
Początek wakacji, ciemna noc, rozgwieżdżone niebo, siedzę na parapecie z lampką wina i papierosem w ręce. Nogi swobodnie zwisają z 8 piętra. Ktoś patrzący na to z boku mógłby pomyśleć, że zwariowałam i rozważam opcję wyskoczenia przez okno.Czasami może i byłoby to rozwiązanie, może byłoby wtedy lepiej, lżej. Natłok myśli prowadzi wojnę w mojej głowie.. już sama nie wiem co mam myśleć. Ostatnie kilka godzin totalnie namieszało mi w życiu. Może zacznę od początku.. Zakończenie roku, już 2 klasa liceum za mną, za rok matura, nie wierzę w to jak szybko ten czas minął. Zgraliśmy się ekipą na wypad pod namioty żeby uczcić ten piękny dzień. Kto chciał mógł zabrać ze sobą swą drugą połówkę (partnera lub wódkę, zależy kto w jakiej sytuacji się znajdował). Zapowiadało się pięknie. Po powrocie do domu chwilowy odpoczynek.. Laptop poszedł w ruch.. Facebook, GG..Kaśka nakręcała jak zwykle żeby zwołać kilku przystojniaków, w końcu jesteśmy piękne, młode i przede wszystkim wolne i tak smutno żebyśmy same siedziały, kiedy inne będę miziać się ze swoimi ukochanymi.. w sumie miała rację, trzeba się jakoś zabawić, w końcu mamy wakacje. Nie mogę ciągle myśleć o Tomku, który jest dla mnie całkowicie niedostępny, nawet chyba nie wie o moim istnieniu. Ale koniec, koniec z zaprzątaniem sobie głowy Tomkiem, nie mogę sobie psuć humoru, na pewno nie dzisiaj, zapowiada się świetna impreza i nikt nie może mi tego popsuć. Mama jak zwykle wparowała do domu jak tornado, z całą stertą reklamówek markowych sklepów. Wpadła do mojego pokoju z pretensjami, że obiad nie ugotowany, że nic nie robię bla bla bla..stała gadka. Miałam jej dość, spakowałam się i poszłam do Kaśki. Nie mogłam już dłużej wytrzymać z nią w domu, ciągle traktuje mnie jak służącą, sama niczego nie zrobi.. Nie interesuje ją nic prócz zakupów, plotek i wina z przyjaciółeczkami. Nawet nie zapytała gdzie się wybieram, taka matka.. Tata ciężko haruje za oceanem na to żebyśmy mieli wygodne życie.. czasem bardzo mi go brakuje. Będąc już u Kaśki próbowałam wyciągnąć od niej kogo zaprosiła lecz nie chciała nic zdradzić, miała to być niespodzianka. Nie wiem dlaczego ale mam złe przeczucia do jej niespodzianek. W końcu nadszedł czas, wsiedliśmy do aut i wyruszyliśmy nad jezioro. Gdy dotarliśmy na miejsce większość ludzi już tam była, rozbiliśmy namioty, wszyscy poszli po drewno, oprócz mnie, zostałam żeby pilnować rzeczy i czekałam na resztę. Położyłam się na leżaku w nowym bikini, w końcu słońce prażyło niesamowicie. Nagle dostrzegłam znajomy samochód i stanęłam jak wryta.. Tak, to był Tomek.. Już myślałam, że to sprawka Kaśki lecz jednak nie.. z tyłu wysiadła Olka z chłopakiem, a od strony pasażera jakaś blondi, wyglądała na trochę starszą od nas. Kiedy Olka przyszła się przywitać wytłumaczyła, że to jej siostra z chłopakiem i że rozbijają się obok. To był chyba jakiś żart..Miałam nie myśleć o nim, a w tym czasie on rozkłada namiot obok mojego i to ze swoją dziewczyną.. Dobrze, że reszta wróciła z drewnem, gdyby nie oni rozpłakałabym się jak małe dziecko. Kaśka widząc całą sytuację zabrała mnie stamtąd na mostek, zabrała również coś mocniejszego na poprawę humoru. Kocham tą dziewczynę, nie wiem co bym bez niej zrobiła. Zadzwoniła po swoich kumpli że mogą już wpaść. To imprezę czas zacząć! Gdy wróciłyśmy do ludzi było już ciemno i wszyscy siedzieli wokół ogniska śpiewając i śmiejąc się. Dołączyłyśmy do nich w szampańskich humorach, zapoznałam się z kolegami Kasi, bardzo mili panowie. Zauważyłam nawet, że jednemu wpadłam w oko bo nie odrywa ode mnie wzroku. Postaram się nie myśleć o tej sytuacji i poznać bliżej nowo poznanego kolegę. Wszystko toczyło się idealnie, bawiłam się jak nigdy, aż do pewnego momentu... Zauważyłam dwie postacie zbliżające się do nas i modliłam się żeby to nie był Tomek.. jednak moje modlitwy nie zostały wysłuchane.. Tomek i Patrycja- tak miała na imię 'złotowłosa piękność', postanowili przyłączyć się do nas.. Od razu uśmiech zniknął mi z twarzy.. kiedy zobaczyłam jak on ją przytula, myślałam, że pęknie mi serce.. odeszłam od ogniska niezauważona, poszłam na most i łzy same zaczęły spływać z mych oczu, nawet nad tym nie panowałam..Nagle poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu.. Nie wierzyłam własnym oczom..To był ON! Spytał z zatroskaniem co mi się stało, martwił się, że długo nie wracałam.. Nie wierzyłam w to co słyszę.. Tomek? martwił się o mnie? Jak to możliwe? Usiadł koło mnie, wytarł mi łzy z policzków i przytulił.. Byłam w szoku.. Nie wiedziałam co się dzieje, serce waliło mi jak szalone.. w pewnym momencie nasze spojrzenia się spotkały, zaczęliśmy zbliżać się do siebie..kiedy on zerwał się jak poparzony, powiedział oschle żebym długo nie siedziała tutaj sama bo coś może mi się stać i wrócił do ogniska.. Siedziałam zamurowana, wpatrując się w oddalającą się postać..Co mu się stało.. Może to tylko alkohol zawrócił mu w głowie i nie wiedział co robi.. zresztą, ucieczką pokazał, że to był błąd. Wróciłam do ludzi, wzięłam kolejne piwo i usiadłam przy ognisku, połowa ekipy już odpadła.. Tomek z Patrycją siedzieli naprzeciwko mnie. Jego oczy co chwilę spoglądały na mnie.. nie rozumiałam go.. Zaczynało świtać, pożegnałam się z pozostałymi i poszłam do namiotu..nie zdążyłam nawet zasnąć a ktoś wszedł do mojego namiotu i szeptem kazał mi z niego wychodzić.. już miałam zamiar krzyczeć lecz zobaczyłam Tomka.. chciał zabrać mnie na spacer i pokazać mi pewne miejsce..poszłam z nim.. rozmawialiśmy, widziałam w jego oczach radość, otworzył się przede mną..kiedy doszliśmy na miejsce odebrało mi mowę.. to miejsce było cudowne, woda była przejrzysta.. nie zastanawiając się ani chwili ściągnęłam ubrania i rzuciłam się do wody, Tomek wziął ze mnie przykład i zrobił to samo.. wygłupialiśmy się i śmialiśmy jak małe dzieci. Marzyłam o tym, żeby ta chwila nigdy się nie kończyła.. Ale niestety musieliśmy wracać bo zaraz wszyscy się obudzą i będą coś podejrzewać. Kiedy wracaliśmy Tomek złapał mnie za rękę i nie puszczał jej, dopóki nie ukazało się pole namiotowe. Serce prawie mi wyskoczyło a ciśnienie skoczyło mi momentalnie.. nie odczuwałam nawet zmęczenia, chociaż nie przespałam ani minuty. Trudno wyśpię się po śmierci, takie chwile mogą się już nie powtórzyć. Tomek wrócił do namiotu, ja zostałam przy ugaszonym ognisku, zaraz dołączyło do mnie więcej osób. Zjedliśmy śniadanie, większość męczył kac morderca.. no cóż.. tego można było się spodziewać. Poszliśmy się wykąpać w jeziorze i zaczęliśmy się powoli zbierać do domu. Wtedy zobaczyłam ich wychodzących z namiotu, trzymających się za ręce. wyglądali na szczęśliwych. Tomek nawet nie spojrzał w moją stronę. Cholernie zabolało, nie mogłam go zrozumieć. Pewnie chciał zabawić się małolatą, narobić jej nadziei i później udawać, że nigdy nic się nie wydarzyło. Typowe dla facetów. No nic muszę zapomnieć o tym wszystkim, choć wiem, że będzie trudno. Zapakowałam się do auta i wróciłam do domu, a tam prysznic i sen. Niedawno wstała i siedzę i myślę.. nie mogę wypędzić tych momentów z głowy..muszę zapomnieć, tak będzie lepiej.. zobaczymy co będzie dalej..
Subskrybuj:
Posty (Atom)