niedziela, 13 maja 2012

Już jutro..

Już jutro wraca tato, niezmiernie się cieszę, ale oznacza to powrót do domu, co dołuje mnie strasznie. Od tamtego incydentu nie rozmawiałam z matką, nie wiem jak wytrzymam z nią pod jednym dachem. Mam nadzieję, że tatuś zrozumie, że chcę mieszkać z Tomkiem i nie będę musiała codziennie jej oglądać. Tata dalej żyje w błogiej nieświadomości, ciekawe co matka wymyśli tym razem. Już widzę jak będzie się do mnie podlizywać i mi naskakiwać żebym tylko nic nie wspomniała ojcu. Ona nie poradzi sobie jak tata ją zostawi, chyba, że kochanek weźmie ją pod swoje skrzydła i będzie zaspokajał jej potrzeby nie tylko seksualne. Zastanawiam się co zrobić z tym wszystkim, czy powiedzieć tacie o zaistniałej sytuacji, czy poczekać aż suka sama się przyzna.. wiem, że nawet gdybym chciała to długo nie wytrzymam z trzymaniem gęby na kłódkę. Nie będę potrafiła patrzeć na to, jak ona kłamie, jak udaje i jak oszukuje, osobę którą kocham. Boję się jutra, nie wiem co to będzie. Nie wierzę, jak ta kobieta potrafiła zniszczyć mi najpiękniejszy czas w tym roku.. czas spędzony z tatą. Ogarnęłam się już z tego całego otępienia dzięki Tomkowi i Kaśce, Olka nie odzywa się do mnie odkąd dowiedziała się, że jestem z Tomkiem. Twierdzi, że to ja rozwaliłam związek jej siostry. Jest w tym trochę prawdy, ale nic na to nie mogłam poradzić. Muszę w końcu się z nią jakoś pogodzić, brakuje mi jej. Jak narazie muszę zrobić obiad mojemu mężczyźnie a później lecimy na przejażdżkę rowerową. Trzeba w końcu spalić te zbędne kalorie.  A tymczasem modlę się o jakiś znak z nieba, który powie mi, co mam zrobić z rodzicami..

sobota, 5 maja 2012

Beautiful nightmare..

Miesiąc czasu minął jak z bata strzelił. Był to najpiękniejszy czas w moim życiu. Piękny sen, z którego nigdy nie chciałam się budzić. Podczas ostatniej rozmowy z tatą, oznajmił mi, że wraca pod koniec lipca i zostaje na kilka miesięcy, nadrobimy wszystkie zaległości. Stęskniłam się za nim okropnie. Cieszę się, że w końcu będę miała go przy sobie. Nic nie mówiłam mu o Tomku, pewnie się tatuś zdziwi no ale cóż. Zawsze go lubił.  A z Tomaszem układa się idealnie, paczka go zaakceptowała, on też powoli przyzwyczaja się do nich, na szczęście jest kilku kolesi w jego wieku, więc nie czuje się jak nasz 'tatuś'. Cieszę się, że ludzie, którzy są dla mnie najważniejsi dogadują się ze sobą. Nawet z mamą stało się coś dziwnego, doznała chyba jakiegoś olśnienia czy coś.. zaczęła martwić się o mnie, poświęcać mi więcej czasu. Obawiałam się, że może to coś i zwiastować i moje obawy okazały się słuszne. Ale zacznijmy od początku.. Pierwszy tydzień to ciągłe spotkania z Tomkiem, ekipą, wspólne imprezy, biwak. W końcu stwierdziliśmy z Tomkiem, że chcemy spędzić trochę czasu sami a tutaj nam to się nie uda. Postanowiliśmy pojechać nad morze. Oczywiście spieranie się dokąd pojedziemy, Pobierowo czy Niechorze, poszliśmy na kompromis, tydzień tu, tydzień tu. I to mi się podoba, w końcu odpocznę od tej wiochy. To nic, że siedziałam na walizkach ponad pół godziny i czekałam na niego, jak zwykle na ostatnią chwilę wszystko pakował, roztrzepaniec, ale za to go uwielbiam. Nad morzem przez pierwsze dni piękna pogoda. Słońce, plaża, kolorowe drinki, zachody słońca na plaży, całonocne imprezy, wracanie o świcie do domu przez plażę, oglądając wschód słońca.. żyć nie umierać.. Zdjęcia na których wszystko udokumentowaliśmy zajęły prawie całą pamięć aparatu. Niestety po tygodniu pogoda zaczęła się psuć, zaczęło padać, jedynie wieczorem niebo trochę odpoczywało i przestawało padać. I co tutaj robić w taką pogodę, obeszliśmy wszystkie sklepy, wszystkie restauracje, a później siedzieliśmy w pokoju i odpoczywaliśmy. Po kilku dniach znudziło nam się to, spakowaliśmy swoje rzeczy i wróciliśmy do domu. W domu czekała na mnie niespodzianka i to ogromna.. Kiedy weszłam do domu usłyszałam śmiechy mamy, na podłodze zobaczyłam płatki róż, myślałam, że tata szybciej wrócił, ale jaka to była pomyłka.. Kiedy zatrzasnęły się za mną drzwi, mama wybiegła z pokoju w samym szlafroku, była zszokowana, jakbym złapała ją na gorącym uczynku.. Powiedziałam jej żeby się nie spinała, rozumiem, że tata wrócił i chcą pobyć trochę sami, nie ma sprawy zniknę na kilka godzin.. i wtedy urwałam.. zobaczyłam jak za mamą staje facet owinięty prześcieradłem, to nie był tato! Co ona do cholery wyprawiała! Córka wyjechała, mąż za granicą, a ona puszcza się z innymi! Aż tak bardzo pizda ją swędziała?! Jeśli tak to mogła lecieć do taty a nie go zdradzać gdy on ciężko na nas pracuje! Stałam w przedpokoju jak wryta, nie mogłam się ruszyć, ani nic powiedzieć. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach.. Matka warknęła na swojego kochasia żeby się schował, a mnie zaczęła przepraszać, tłumaczyć spokojnie, że od dawna spotykała się z nim, że odległość między nią a tatą zrobiła swoje, twierdziła, że przestała go kochać, że gdy wyjechałam na 2 tygodnie, nie chciała być sama w domu.. Nie mogłam dłużej tego słuchać.. Odzyskałam głos i zaczęłam krzyczeć przez łzy : 'Jesteś dziwką nie matką! Nienawidzę Cię! Jak mogłaś to zrobić mi i tacie! Straciłam do Ciebie szacunek! Nie nazywaj mnie już swoją córką! Nie chcę Cię już widzieć, nigdy!"   i wybiegłam z mieszkania.. Na klatce usłyszałam jeszcze jej krzyk: "Gdybyś nie wróciła wcześniej to wszystko inaczej by się ułożyło, o niczym byś nie wiedziała! To wszystko Twoja wina!"  Wybiegłam z klatki, usiadłam na ziemi i zaczęłam płakać, nie mogłam się opanować, sąsiedzi przechodzili obok i patrzyli na mnie jakbym była jakimś ufoludkiem, miałam tego dość, krzyknęłam żeby wszyscy się pieprzyli. Nagle ktoś podszedł do mnie i mnie przytulił, to był Tomek, zobaczył mnie przez okno, zaczął mnie uspokajać, próbował pomóc mi wstać, lecz nie dałam rady, moje nogi były jak z waty, nie mogłam na nich ustać. Więc wziął mnie na ręce i zaniósł mnie do siebie do domu, na szczęście jego rodzice wyjechali na kilka miesięcy i nie zobaczą mnie w takim stanie. Opowiedziałam mu całą historię.. zatkało go, nie wiedział co powiedzieć, nie mógł w to uwierzyć.. nadchodziła noc.. nie chciałam wracać do domu, nie mogłam na nią patrzeć, obrzydzała mnie. Tomek zaproponował żebym została u niego, rodzice i tak wyjechali więc mogę zostać tu przez dłuższy czas. Poszedł po moje rzeczy do samochodu, na szczęście ich nie wypakowałam po przyjeździe. Poszłam się wykąpać, odprężyło mnie to trochę.. później wgramoliłam się do łóżka i przytuliłam się do Tomka, nawet nie wiem kiedy zasnęłam, ten płacz wypompował mnie z sił. Nazajutrz obudziłam się koło 14, obok siebie znalazłam karteczkę z wiadomością: "Tak pięknie spałaś, że nie miałem sumienia Cię budzić. Pojechałem do pracy, wezwali mnie, wrócę po 15. Kocham Cię, Twój T. ". Odsłoniłam rolety i pech chciał, że akurat wtedy zobaczyłam tą kobietę zwaną moją matką, wychodziła gdzieś.. Jak zwykle uśmiechnięta, chyba w ogóle nie przejęła się tą sprawą. Ona chyba nie ma uczuć. Ubrałam się szybko i poszłam po resztę swoich rzeczy, kiedy weszłam do domu zobaczyłam wczorajszą scenę, łzy znowu zaczęły płynąć mi z oczu. Pakowałam się płacząc. Niunia wskoczyła mi na ręce i zaczęła mruczeć. Kochany kot. Szkoda mi ją tutaj zostawiać z tą wiedźmą. Może uda mi się zabrać ją ze sobą lecz nie dziś, nie miałam już jak, w rękach miałam 2 walizki. Kiedy wróciłam do mojego nowego lokum, usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. Zastanawiałam się jak to teraz będzie, co powiem tacie jak zadzwoni, nie potrafię go okłamywać. Zanim się obejrzałam wrócił Tomek, ugotował obiad, moje ulubione spaghetti na poprawę humoru.. Tym razem nawet spaghetti mi nie pomogło, nie mogłam nic przełknąć, żołądek miałam ściśnięty. Dalej siedziałam zdołowana, Tomek ciągle był przy mnie, próbował mnie rozśmieszyć, włączał jakieś komedie, przyniósł nam po kubełku lodów, chipsy, czekoladę, butelkę wina, przesiedzieliśmy tak cały wieczór. Trochę poprawił mi się humor, nie wiem co bym bez niego zrobiła. Jest moim niesamowitym oparciem. W końcu przenieśliśmy się do łóżka, włączyliśmy "Pamiętnik" i zaczęliśmy objadać się popcornem, w pewnym momencie urwał mi się film i odpłynęłam. Od tamtej chwili minął tydzień, pozbierałam się, dalej nie spotkałam się z tą szmatą, dalej nie wiem co powiedzieć tacie, nie rozmawiałam z nim od tamtego incydentu, nie potrafię udawać, że wszystko jest w porządku.. wraca za kilka dni, nie wiem jak to wszystko się teraz ułoży. Dziękuję Bogu, że zesłał mi takiego anioła jak Tomek, troszczy się o mnie, jest przy mnie, wytrzymuje moje wszystkie nastroje..  nie wyobrażam sobie co by się stało ze mną gdyby nie on.